Tor F1 w Polsce? Na dodatek w Gdyni? Gdy usłyszałem o tym po raz pierwszy, pomyślałem że to żart. Po głębszym zastanowieniu stwierdziłem, że... to niepoważny żart. Wyobrażacie sobie bolidy F1 śmigające po Świętojańskiej, Skwerze Kościuszki, albo Władysława IV? Przecież one się nadają co najwyżej do jazdy terenowej.
Źródło. www.torformuly1.plPomysłodawcy projektu Grand Prix F1 w Gdyni i w ogóle w Polsce (w wyścigu o zorganizowanie GP startują jeszcze Warszawa, Wrocław i Kraków), szukają miejsca o wyjątkowych walorach turystycznych: "Przy torach ulicznych widowiskowość to podstawa - mówi Bartosz Skwiercz z biura prasowego projektu TorFormuly1.pl. - Gdynia przyciąga do siebie turystów, ale przede wszystkim mieliśmy możliwość wytyczenia toru blisko morza. To było ważne kryterium, bo transmisja telewizyjna musi być widowiskowa."
No śmiechu warte - osobiście wstydziłbym się puścić przedstawicieli światowej top ligi sportów samochodowych przez polskie/gdyńskie ulice, nie tylko ze względów ich bezpieczeństwa, ale właśnie czysto estetycznych - odpadające z domów tynki, dziurawe chodniki, połamane ławki, brud w najbliższych okolicach śmietników... Z całym szacunkiem dla starających się (miejscami) włodarzy Gdyni - do Monaco to jeszcze lata świetlne.
4,2-kilometrowy tor miałby prowadzić w Gdyni ul. Władysława IV, przez Plac Kaszubski, ul. Świętojańską na Skwer Kościuszki i dalej Armii Krajowej do Świętojańskiej i Jana Kilińskiego do Władysława IV. Do tego boksy i aleja serwisowa, trybuny dla widzów oraz strefy bezpieczeństwa.
Faktem jest, że akcja marketingowa pod tytułem - głosowanie internautów na tor F1 w Gdyni to niezły chwyt i może skutkować podobnym wynikiem jak w Monopoly World. Czego wszystkim życzę, bo jeszcze się uda... :>
Zawsze istnieje szansa, że przy przebudowie ulic (bo nie sądzisz chyba, że puszczą wyścig po aktualnych drogach) wyremontuje się również otoczenie toru. Ale jak dla mnie to cała ta akcja to raczej bardzo udana akcja marketingowa LG (ładną bazę danych sobie tworzą) i nic więcej niestety. Ale pożyjemy zobaczymy. Może się mylę:)
OdpowiedzUsuń