Przewodniczka niemieckich wypędzonych z Kaszub, Prus Wschodnich, Inflant, Sudetów i innych rejonów Europy Środkowej, które okupowali podczas II Wojny Światowej - Erika Steinbach przyjedzie do rodzinnej Rumi. Kontrowersyjna niemiecka polityk odwiedzi też Trójmiasto i miejsce kaźni w Piaśnicy.
Niemiecka bulwarówka "Bild am Sontag" donosi, że Stajnbach przyjedzie na Pomorze 21-22 maja z misją frakcji chadeckiej w Bundestagu ds. praw człowieka i pomocy humanitarnej.
Słynąca z przewodnictwu tzw. niemieckiemu związkowi wypędzonych (BdV), który jak się okazało skupiał byłych nazistów i osoby domagające się zwrotu lub rekompensat za mienie pozostawione na terenach, które okupowała III Rzesza, ma spotkać się z przedstawicielami mniejszości niemieckiej w Polsce i odwiedzić Miejsce Pamięci Narodowej w Piaśnicy. W okolicznych lasach, między wrześniem '39 r. a kwietniem '40 r. hitlerowcy wymordowali ok. 12 tys. mieszkańców Pomorza Gdańskiego oraz Polaków, Czechów i Niemców przywiezionych z głębi Rzeszy.
Co jeszcze bardziej podgrzewa atmosferę wizyty, niemiecka parlamentarzystka ma w Gdyni położyć wieniec pod tablicą upamiętniającą ofiary zatopienia w 1945 r. statków pasażerskich "Wilhelm Gustloff", "Steuben" i "Goya", na których ewakuowano ludność niemiecką z regionu Pomorza w '45 r.
Miejmy nadzieję, że Stajnbach (z domu Hermann) nie złoży przy okazji w Gdańsku pozwu o zadośćuczynienie za swoje rzekome wypędzenie z Rahmel (Rumia po niemiecku), gdzie urodziła się 25 lipca 1943 r. Dla córki urzędniczki Eriki Hermann z domu Grote i feldfebla (podoficera) Wilhelma Karla Hermanna z Hanau koło Frankfurtu nad Menem, żołnierza niemieckiej Luftwaffe stacjonującego na lotnisku w Rumi, będzie to pierwsza wizyta w rodzinnej miejscowości. Jej matka uciekła z Rumi na długo przed wkroczeniem Armii Czerwonej w kwietniu '45 r.
Steinbach zasłynęła z inicjatywy budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom w Berlinie. W zamyśle programowym okazało się, że miało ono opisywać i uhonorowywać "tragedie" niemieckich rodzin, uciekających przed bestialską Armią Czerwoną i wydalanych przez komunistyczne władze PRL i Czechosłowacji, nie wspominając o wcześniejszym najeździe i okupacji oraz wykorzystywaniu autochtonów jako robotników przymusowych do pracy w często zagrabionych majątkach.
Czy wizyta kontrowersyjnej polityczki na piaśnickich grobach to tylko pusty ceremoniał, wyrachowany gest, czy rzeczywisty odruch serca. Ciekawe, jak Stajnbach przyjmą pomorscy politycy i jakie będą efekty jej wizyty w Trójmieście i Rumi...
Niemiecka bulwarówka "Bild am Sontag" donosi, że Stajnbach przyjedzie na Pomorze 21-22 maja z misją frakcji chadeckiej w Bundestagu ds. praw człowieka i pomocy humanitarnej.
Słynąca z przewodnictwu tzw. niemieckiemu związkowi wypędzonych (BdV), który jak się okazało skupiał byłych nazistów i osoby domagające się zwrotu lub rekompensat za mienie pozostawione na terenach, które okupowała III Rzesza, ma spotkać się z przedstawicielami mniejszości niemieckiej w Polsce i odwiedzić Miejsce Pamięci Narodowej w Piaśnicy. W okolicznych lasach, między wrześniem '39 r. a kwietniem '40 r. hitlerowcy wymordowali ok. 12 tys. mieszkańców Pomorza Gdańskiego oraz Polaków, Czechów i Niemców przywiezionych z głębi Rzeszy.
Co jeszcze bardziej podgrzewa atmosferę wizyty, niemiecka parlamentarzystka ma w Gdyni położyć wieniec pod tablicą upamiętniającą ofiary zatopienia w 1945 r. statków pasażerskich "Wilhelm Gustloff", "Steuben" i "Goya", na których ewakuowano ludność niemiecką z regionu Pomorza w '45 r.
Miejmy nadzieję, że Stajnbach (z domu Hermann) nie złoży przy okazji w Gdańsku pozwu o zadośćuczynienie za swoje rzekome wypędzenie z Rahmel (Rumia po niemiecku), gdzie urodziła się 25 lipca 1943 r. Dla córki urzędniczki Eriki Hermann z domu Grote i feldfebla (podoficera) Wilhelma Karla Hermanna z Hanau koło Frankfurtu nad Menem, żołnierza niemieckiej Luftwaffe stacjonującego na lotnisku w Rumi, będzie to pierwsza wizyta w rodzinnej miejscowości. Jej matka uciekła z Rumi na długo przed wkroczeniem Armii Czerwonej w kwietniu '45 r.
Steinbach zasłynęła z inicjatywy budowy Centrum przeciwko Wypędzeniom w Berlinie. W zamyśle programowym okazało się, że miało ono opisywać i uhonorowywać "tragedie" niemieckich rodzin, uciekających przed bestialską Armią Czerwoną i wydalanych przez komunistyczne władze PRL i Czechosłowacji, nie wspominając o wcześniejszym najeździe i okupacji oraz wykorzystywaniu autochtonów jako robotników przymusowych do pracy w często zagrabionych majątkach.
Czy wizyta kontrowersyjnej polityczki na piaśnickich grobach to tylko pusty ceremoniał, wyrachowany gest, czy rzeczywisty odruch serca. Ciekawe, jak Stajnbach przyjmą pomorscy politycy i jakie będą efekty jej wizyty w Trójmieście i Rumi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz. Zatwierdzę za kilka chwil