Władysławowo, Rumia, Kosakowo, Lębork, Kartuzy, Kościerzyna, Trójmiasto to tylko początek ponad 30 zgłoszeń o łamaniu praw pracowników przez sklepy, głównie wielkopowierzchniowe. Mapę Wyzysku (mocna nazwa, ale jakże adekwatna) Solidarności i kilku organizacji pozarządowych można śledzić w internecie.
Wreszcie pojawiła się akcja, mająca na celu poprawę sytuacji pracowników Biedronek, Lidlów, Netto, Carrefourów, Auchanów i tym podobnych sklepów, w których sprzedawca robi za zaopatrzeniowca (ustawianie asortymentu na półkach), magazyniera (przyjęcia i składowanie towarów, rozwożenie po hali sprzedażowej) itd.
Idea jak najbardziej słuszna i godna poparcia, bo to co słychać w Polsce, a i można coraz częściej zaobserwować podczas zakupów, przechodzi ludzkie pojęcie.
Tylko boli mnie hipokryzja unijnych polityków, którzy z jednej strony dążą do liberalizacji zasad zatrudniania ludzi w imię wolnego przepływu siły roboczej, co prowadzi do wypaczeń i wyzysku pracowników, a z drugiej strony wspiera tego rodzaju akcje propracownicze.
Akcja, według pomysłodawców, ma sprowokować szerszą debatę o warunkach pracy i ich poprawie w sklepach wielkopowierzchniowych. Czy się uda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz. Zatwierdzę za kilka chwil