Sportowy event 2011 roku odbył się w Gdańsku. PGE Arena Gdańsk w końcu (chociaż znowu były logistyczno-porządkowe problemy podczas przygotowań) zadebiutowała na międzynarodowej arenie piłkarskiej. I muszę przyznać, że zadebiutowała w bardzo dobrym stylu.
Bramki, liczne akcje i oprawa kibicowska meczu Polska - Niemcy na PGE Arena Gdańsk, 6.9.2011.
Zaśpiewać hymn Polski na 40 tysięcy gardeł to sprawa niesamowita. Oglądać zmagania polskich piłkarzy w starciu z Niemcami, na jeszcze przez wielu z nich uważanej za ich, ziemi - w Danzig i na dodatek na niemalże wyciągnięcie ręki.
Kibicowska brać, robiąca falę, klaszcząca, zagrzewająca piłkarzy bez przekleństw, wulgaryzmów i ordynarnych przyśpiewek - to mogło i radowało serce. Mocno dopingowaliśmy swoich, ale też z klasą potrafiliśmy odnieść się do przeciwnika. Szczególnie ciepło przyjęto Lukasa Podolskiego. Za to Miroslav Klose został wybuczany i wygwizdany za swoje aroganckie zachowanie w przeszłości.
Tego dnia nie mogło zabraknąć narodowych gadżetów i na drodze do stadionu rzeczywiście było biało-czerwono. Kwestię cen pomijam, ale wiadomo - popyt dyktuje stawkę.
Również organizacja dojazdu, wolontariuszy, bramek, ochrony, dostępu do stadionu. Można mieć zastrzeżenia, ale niewielkie. Więcej bramek na pierwszej strefie, rozładowujących tłum, ale i szczegółowsza kontrola na wejściu. Za to w środku - Europa, na dodatek ta piękna. Stadion wieczorem robi podwójnie dobre wrażenie. No może minus za obsługę. 5 kas, 3 obsługujących, 2 pomocników i ekipa przygotowująca, a przerwy nie starczyło na kupienie coli z zapiekanką. Sugeruję na przyszłość, by sprzedawcy tylko kasowali, a nie rozlewali napoje do kubków nieporadnym klientom.
No i ten wynik. Wszyscy spodziewali się lania. A tu dwa razy Polacy wychodzili na prowadzenie (fakt faktem, gdyby nie Szczęsny na bramce to przed przerwą byłoby z 0:5). I ta niesamowita euforia smaku wygranej przez kilkadziesiąt sekund przed końcem. No i grobowa cisza po wyrównaniu. Ale czy któryś z biało-czerwonych piłkarzy nie wziąłby w ciemno wyniku 2:2? Można się spierać, że wynik był ustawiony, ale oglądając mecz na żywo emocji nie brakowało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz. Zatwierdzę za kilka chwil