***
!Aktualizacja!
Wizyta niemieckiej kanclerz Merkel została przeniesiona na godziny okołopołudniowe w sobotę, 9 lipca.
***
Kanclerz Niemiec Angela Merkel po raz drugi zawita do Gdańska, w którym w 1928 r. urodziła się jej mama i o którym opowiadała jej babcia z Zoppotu, a która być może na ulicach Wolnego Miasta mijała się z babcią Tusk.Kolejna nieformalna wizyta kanclerz odbyła się spacerowo - po Długiej oraz Długim Targu (czyli Trakcie Królewskim, a wcześniej odpowiednio Langgasse i Langer Markt) i w bok po Mariackiej (Frauengasse) w towarzystwie urlopującego się w rezydencji w Helu prezydenta Komorowskiego (ciekawe jaki epitet wymyślą teraz na głowę państwa PISiarscy "myśliciele"). Niebo tym razem nie zapłakało nad spacerowiczami jak w 2008 r.? W jeden z kawiarni przy Długim Pobrzeżu włodarze Polski i Niemiec zatrzymali się dla ochłody.
Gdańsk pokazał się także kanclerz Merkel od strony wody podczas rejsu na Półwysep Helski - mogła zobaczyć upadek słynnych stoczni, pamiętających jeszcze kaisera - by zakończyć wizytę na Pomorzu rodzinną kolacją Komorowscy-Merkel (z mężem, profesorem chemii kwantowej - Joachimem Sauerem)-Tuskowie (najprawdopodobniej). Przy radośnie trzaskającym ogniem kominku i winie grzanym była okazja wymiany nie tylko historycznych wspomnień odziedziczonych po babciach, ale i skonfrontowania ich z wizją szlachecką rodu Komorowskich.
Bo, co podkreślają obie strony, wizyta niemieckiej kanclerz ma charakter nieformalny. Więc jak? Przyjechała skontrolować co PO robi z Danzig? To przypomina niedawną nostalgiczną wizytę Eriki Steinbach w rodzinnej Rumi (czytaj więcej).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za komentarz. Zatwierdzę za kilka chwil